W ramach tropienia absurdów, dziś historia o etyce...
W. opowiedział nam o egzaminie z "Etyki zawodowej" u prof. Wojciecha Słomskiego.
Kontekst:
Egzamin ustny. Godzina 9:00, dwustu studentów umówionych na jedną godzinę (!!!).
Akcja:Wchodzi pierwsza grupka. W. dostaje pytanie: "Kim był Jan z Damaszku?". W. zaczyna odpowiadać: "Jan był filozofem, świętym mieszkał w Damaszku". Profesor Słomski przerywa: "Dziękuję, ocena dobra"....
W następnej turze na to samo pytanie ktoś odpowiedział ewidentnie mniej: "Jan z Damaszku był filozofem" i dostał ewidentnie gorszą ocenę: dostateczny. Głupawo rozbawiała nas ta historia, ale potem wzięło nas na rozmyślania, bo za kija sami nie wiedzieliśmy, kim był Jan z Damaszku i jaki jest jego wkład w etykę. Postanowiliśmy nadrobić...
Sięgamy do guru etyki, Petera Singera. No i klops, ani słowem o etycznym Janie. Sięgamy do Hołówki. Kicha, też nie docenił Jana z Damaszku... Tropimy dalej, już w filozofii. U Tatarkiewicza też nie było wzmianki o rzeczonym. Na szczęście żyjemy w czasach Wikipedii. Przeczytaliśmy i pomyśleliśmy, że to musiał być zajebiście etyczny ziomek i szkoda, że tak dawno umarł [bo przydałby się w czasach naszej zgnilizny moralnej] ;-P Przy okazji wyprodukował dorobek "jak znalazł" w dziedzinie etyki zawodowej dla młodego finansisty. Kurde, tylko dlaczego tak kiepsko ukształtował etykę nauczyciela akademickiego, że tak starannie ocenia postępy swoich studentów i jeszcze ma tak ciekawy i adekwatny sylabus do zajęć???
My też mamy niebanalne wspomnienia z etyki:
- K1 nie miał jej na studiach wcale. Jako konsultant podatkowy jakiś tam kodeks branży doradców ma, ale kto by się nim przejmował, w końcu trzej członkowie poprzedniej komisji dopuszczającej do zawodu (koryta) zostali aresztowani za korupcję.
- K2 w czasie studiowania socjologii karmiono banałami o chronieniu danych respondenta, a w czasie studiowania psychologii pieprzy się o dobru pacjenta (klienta). Ale jak to dobro ma się do dylematów z życia, na przykład w toku terapii, która może dajmy na to doprowadzić do rozpadu małżeństwa, to już cisza. Z kolei Stowarzyszenie Doradców Zawodowych ma długi kodeks banałów etycznych, ale nijak on się ma do przypadku dyskryminacji czy innych świństw na rynku.
Morał historii jest taki, że wiedza o etyce jaką się nam sie serwuje jest żadna i odwrotnie proporcjonalna do łatwości z jaką potem Buraki w Bolandzie szastają "moralnością". Bo zasady moralne wynikają bezpośrednio z etyki i kiedy ta jest żadna, moralność też jest fikcyjna.
My też mamy niebanalne wspomnienia z etyki:
- K1 nie miał jej na studiach wcale. Jako konsultant podatkowy jakiś tam kodeks branży doradców ma, ale kto by się nim przejmował, w końcu trzej członkowie poprzedniej komisji dopuszczającej do zawodu (koryta) zostali aresztowani za korupcję.
- K2 w czasie studiowania socjologii karmiono banałami o chronieniu danych respondenta, a w czasie studiowania psychologii pieprzy się o dobru pacjenta (klienta). Ale jak to dobro ma się do dylematów z życia, na przykład w toku terapii, która może dajmy na to doprowadzić do rozpadu małżeństwa, to już cisza. Z kolei Stowarzyszenie Doradców Zawodowych ma długi kodeks banałów etycznych, ale nijak on się ma do przypadku dyskryminacji czy innych świństw na rynku.
Morał historii jest taki, że wiedza o etyce jaką się nam sie serwuje jest żadna i odwrotnie proporcjonalna do łatwości z jaką potem Buraki w Bolandzie szastają "moralnością". Bo zasady moralne wynikają bezpośrednio z etyki i kiedy ta jest żadna, moralność też jest fikcyjna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz