2007/12/28

Wielka obraza

Grudzień obfitował nam w afery obyczajowe, uwłaczające raz to czci relikwii katolickiej (pomyłka znacząca) i ogólnie szanowanym świętościom (także rodzinie).

Zaczęło się od Redbulla, który dorobił czwartego króla. Niewtajemniczonym napomkniemy, nie obrażając niczyich uczuć, iż czwarty król wręczył leżącemu w żłobie napój energetyczny.

O, to czysty profan boskości i degradacja anielskości - bekło grono przed telewizorami i poczuło się obrażone. Firma dostała proces za obrazę uczuć. Czwarty pójdzie siedzieć albo grzywnę zapłaci. A może sypnie kasą na nowe ławki w jakiejś Świątyni Opatrzności....


Potem był papier toaletowy z Rossmanna:

I tu P.T. Klienci dostali sraczki, a celuloza pobudziła ich niechciane fekalne fantazje. Solidnie zaprotestowało Centrum Duszpasterstwa Młodzieży, podkreślając, że narodziny Jezusa to poważna sprawa i papieru do dupy o zapachu piernika i wizerunku renifera o zalotnych rzęsach i zadzie niczym małpka bonobo w rui nie godzi się z pulpy formować... Wyznamy, że sami nie wiemy czy papier schować w kredensie za szybą, czy rozkoszować się nim zgodnie z przeznaczeniem...

Na koniec roku wyskoczył Tadzio Cymański, którego wrażliwa na świntuszenie błona bębenkowa uległa defloracji usłyszawszy, że mamie ktoś pokazał.. ptaka. Pobieżne oględziny wykazały, że ptaka pokazywał Shrek mamie swoich dzieci, czyli swojej żonie. Poseł tłumaczy: "...uważam, że to, co uchodzi w normalny dzień, w Wigilię nie powinno. To jest dzień wyjątkowy w ogóle, nawet dla niewierzących".... Nie wiemy czy chodziło mu o niepokazywanie ptaka w Wigilię, czy może o generalne nieemitowanie scen X w telewizji...

Ptaka Shreka można zobaczyć tu. [kto kliknął, ten gej ;-)]

I takie to mieliśmy gwałty na moralności i uczuciach ostatnimi czasy. Trochę śmieszne, trochę straszne....

2007/12/25

O pewnej tragedii

Święta na półmetku, dzięki Bogu zaraz się skończą. Ciekawe tylko czy biedni Polacy uwięzieni na lotnisku zdążyli już do Bolandy zjechać... Ponoć było ich 200! Nie, 200 to za mało na tragedię. Ich było 300. Ee, 500 ich było! To już prawdziwa tragedia! O tej narodowej katastrofie krzyczały wszystkie portale, gazety i dzienniki telewizyjne przez całe dwa dni. Pół tysiąca... Polaków na lotnisku. Być może to pół tysiąca niezjedzonych karpi i koło 200o rodzin wymagających kryzysowego wsparcia psychologa... Tymczasem my wiemy tylko o Heathrow. A co z Gatwick, Stansted i Luton? Jest jeszcze London City (dla tych co z przesiadką latają). Czyżby pozostałe cztery lotniska nie uwięziły Polaków? To narusza równe traktowanie!

2007/12/23

AAA kobiety do gotowania szukam!

Dostałem życzenia od koleżanki z pracy. Może "koleżanka" to trochę za dużo powiedziane, w kontekście szczerej nienawiści, którą do niej żywię, ale ona chce być fajna.... Czytam...

"Wesołych Świąt, udanej zabawy sylwestrowej sra-ta-tata oraz kobiety, która będzie Ci gotowała obiady i nie tylko."

Owo "i nie tylko", to pewnie znaczy, żeby też mi zajebiście obciągała. Trochę nie jestem pewien, bo życzeń mi nie składał Mietek - biurowy konserwator, ale młode dziewczę, które kiedyś myślałem, chciało zajść wyżej niż domowa kuchara - obciągara.

Początkowo pomyślałem, że zignoruję kretynkę. Potem chciałem odpisać, że "Dziękuję za życzenia, ale nie jest wielką tajemnicą, że mam faceta i żony nie szukam". Potem jednak stwierdziłem, iż nie tędy droga. Jeśli napiszę, że jestem gejem, to wyjdzie, że to ja jestem nienormalny i nie pasuje mi to, "o czym wszyscy marzą".... A tak przecież nie jest, to ona włazi z buciorami w moją prywatność pod płaszczykiem życzonek i bycia fajną i urządza ją według swojej wizji. W swojej wściekłości na nią, odpisałem ostatecznie owej pani psycholog bardziej jadowicie i wrednie w slangu branżowym:

"(...) ten aspekt Twoich życzeń odbieram więc jako projekcję Twojego Ja, a zarazem nieuprawnioną ingerencję w moją prywatność, na którą pozwolić nie mogę. Jest już kolejną tego rodzaju, w swojej nieświadomości ubraną tym razem w życzenia. Posiada ona głębokie znaczenie psychodynamiczne i pewnie byłoby dobrze, gdybyś nieco zadbała o siebie."

Morał dla gejów z tej historii jest następujący: idą święta, czyli składanie sobie życzeń opłatkowych czyli okazja dla wszystkich mam, tat, babć i cioć do świątecznego sączenia życzeniowego jadu "Żebyś wreszcie sobie znalazł..." Jeśli z przyklejonym uśmiechem posłuchacie raz, drugi i piąty roku jednego i drugiego, to nie zdziwi mnie, że będziecie czuć, że "bardzo z wami nie tak". Tymczasem to niekoniecznie z wami coś nie tak. Równie dobrze może być coś nie tak z otoczeniem, które wszyscy zwykli traktować jako normalne. Na przykład owa "koleżanka", o której kiedyś też już tu wspominałem, a która w ciągu roku zasugerowała małżeństwo trzem następującym po sobie kandydatom i wszystkich dookoła również zachęca do ożenku... Ja dziękuję za taką normę...

Morał dla dziewczyn jest inny: Zapewne nie wszyscy są tak zaburzeni jak tu opisywana, ale doprawdy trudno wymagać od mężczyzn, żeby przestali traktować was jak mięso i służące, póki same nie przestaniecie się tak traktować mniej lub bardziej nieświadomie....

2007/12/21

Gloria, gloria, in excelsis Deo!

Z okazji zbliżających się Świąt w lokalu obok otworzono dyskotekę. W oczekiwaniu nadejścia Zbawcy błyska i mruga już z początku ulicy...


Znajomym, obcym, czytelnikom i zbłądzonym życzymy Smacznego Jajka.

2007/12/19

Czym jest rodzina i związek?

Zachęcamy do udziału w ciekawym badaniu o rodzinach i związkach.

Aby wziąć udział, należy kliknąć na ten link, który przekieruje Was na stronę badania.

2007/12/11

Polskie Pornowood, Pornowioska

Mamy szansę stać się centrum innowacji i przeskoczyć nawet USA ;-) U nich w Pornvalley pracują zatęchli konserwatyści. Tradycjonaliści ma się rozumieć. Nie to, co u nas. W Miechowie, 105 kilometrów od Częstochowy, kręci się rodzime innowacyjne porno. Podczas, gdy w Kalifornii wciąż dominuje stare DVD i pełnoletni aktorzy, u nas w Miechowie króluje technologia mobilna i małolaty.

Oto we wsi Miechów (małopolskie), po raz kolejny nakręcono pornola komórą. Produkcja trafiła do netu, czym wywołała spore zamieszanie, bo aktorka była niepełnoletnia... Cóż do sexu według prawa wystarczy mieć lat 15. 18-tki trafiają już do działu "mamuśki"...
***
W całej sprawie najbardziej przykre jest, że inna niepełnoletnia (nazwijmy ją szefową ds. dystrybucji) może za upublicznienie tego filmu trafić na 8 lat do paki... Rozumiem, że Zbigniew Ziobro zbił kapitał na zamykaniu ludzi, ale to poroniony pomysł, żeby wszyscy musieli przez kolejne osiem lat ponosić koszty jej tam utrzymywania. I przez kolejne 40 lat zrzucać sie na zasiłki socjalne (spowodowane tym, że jeśli z pudła nie wyjdzie jako prawdziwa, wyszkolona przestępczyni, to wyjdzie jako wrak człowieka bez realnej szansy na udany start w życiu). Może by tak nasi karniści się opamiętali i napisali kodeks karny, w którym za głupotę pracuje się obowiązkowo na rzecz społeczeństwa, a dopiero za ciężkie przestępstwa idzie siedzieć...

2007/12/10

Depesza z Australii: podatek od nadmiernych dzieci

Dziś towar importowany. Wszyscy straszą brakiem dzieci. "Trzeba mieć dzieci!", "Funkcją człowieczeństwa jest rodzicielstwo!", "Rolą mężczyzny jest bycie ojcem!","Naszej cywilizacji (naszemu narodowi) grozi wymarcie" - słyszymy, czytamy, widzimy dookoła...

Możemy wymyślą jeszcze kilka w stylu: "Dzietność naszą nadzieją". Albo takie a'la ksiądz z ambony: "Płodność= godność". Młode damy już niektórzy straszą islamitami, którzy przyjdą i nas zaleją. Tymczasem tam, gdzie ludzie chodzą do góry nogami chcą nałożyć podatki na ponadnormatywne dzieci. Z niedowierzaniem czytamy:

"Pary, które mają więcej niż dwójkę dzieci, powinny do końca życia płacić specjalny podatek za dodatkową emisję dwutlenku węgla - proponują australijscy lekarze"

I tak przerażeni, na wpół zakrywając oczy, czytamy dalej:

Australijscy lekarze w specjalistycznej gazecie "Medical Journal of Australia" wezwali do nałożenia na rodziców 5 tys. dolarów opłaty za każe dodatkowe dziecko po drugim, a oprócz tego - o zwiększenie ich rocznego opodatkowania takich par o 800 dolarów. - Dodatkowe wpływy do budżetu powinny być przeznaczone na sadzenie nowych drzew, by wynagrodzić szkody ekologiczne, spowodowane przez kolejnych, pojawiających się na świecie ludzi - piszą w artykule specjaliści.

Dobre, nie?

Źle się dzieje w PiS

Z uwagą obserwujemy wydarzenia wewnętrzne w PiS. Niektórzy myśleli, że ten kolos już się chwieje... Zaczęło się od chęci dyskusji o przyczynach porażki. Potem były złowrogie zawieszenia w prawach członków trzech wiceprezesów: Dorna, Ujazdowskiego i Zalewskiego. Następnie zaś konwencja, głosowanie poparcia dla wodza i jakże odkrywcza konstatacja jakiegoś zwolennika trzech panów:

"Przeżyłem tam [na kongeresie] szok. Poziom serwilizmu był zatrważający. Wszyscy występujący prześcigali się w peanach na rzecz prezesa Jarosława Kaczyńskiego. To był żenujący spektakl niemający nic wspólnego z dyskusją. Jeśli ta partia ewoluuje w tym kierunku, to jest to coś strasznego."

No i tu powstaje pytanie... Jak otumanieni musieli być ci ludzie, że dopiero teraz byli w stanie wpaść na tę "oczywistą oczywistość"... Wcześniej, to niby tego serwilizmu w PiS nie było?

Przypominamy, że jedyną szansę na karierę u boku wielkich malutkich jest serwilizm. Można przypuszczać, że wiedział o tym nawet Ludwik Bura Suka. Tylko, że miał ten atut, że jest w posiadaniu cennych informacji:

Jeżeli Kaczyńskiemu nie uda się złamać solidarności byłych zastępców, a po takim [
10 delegatów, ale 77 się wstrzymało, a 50 było przeciw] wyniku kongresu jest to mniej prawdopodobne, będzie musiał pogodzić się z całą trójką. Ewentualne odejście Dorna, który bardzo dużo wie o kulisach działalności PC oraz PiS, mogłoby być dla Kaczyńskiego poważnym zagrożeniem - mówi "Newsweekowi" jeden z polityków PiS, kojarzony z buntownikami.

Pytanie: co zrobi wódz? Podpowiedź: z historii wiemy, że prawdziwi przywódcy sięgali do sprawdzonej metody pozbycia się niewygodnych elementów w niewyjaśnionych okolicznościach... Gdyby to był Wassermann mógłby mieć na przykład spięcie w swojej słynnej wannie. A co zrobić z Dornem? Suka mu się wścieknie?

2007/12/07

Tekst tygodnia: lepszy sexklub niż Polacy

Gazeta zapewniła nam kupę radości. Czytamy tam:

... Oto nagle do małego, liczącego kilkaset mieszkańców miasteczka w gminie Westland przyjeżdża nagle 100 Polaków do pracy w okolicznych szklarniach. Wystarczy, że któryś z nich źle zaparkuje auto albo zatacza się pijany na ulicy w sobotnią noc, a holenderski światek przewraca się do góry nogami.

Potem w jednej z lokalnych telewizji starsza pani z rozrzewnieniem wspomina czasy, kiedy w domu po sąsiedzku znajdował się "cichy" seksklub. Niedawno zamieniono go na lokum dla Polaków i "nie da się już tu mieszkać...".


Nie mamy nic do dodania w tym temacie. Ale chcielibyśmy jeszcze napisać przez weekend o Patrycji Koteckiej - Patti Coti, jak ją nazywają "pieszczotliwie" jej podwładni, samolotowej zamiast pieszej pielgrzymce do Watykanu Donka i licznych wiceprezesach PiS.


2007/12/06

Śmieci to nie nasz problem

O ekologii na tym blogu nie było jeszcze ani słowem. Tymczasem zagadnienie jest ciekawe i uwagą publiczności nieskażone... Na przykład tacy radni w Łodzi chcieli zakazać używania toreb foliowych. Z jednej strony rzecz wręcz niewyobrażalna, jak się obejść na zakupach bez foliówki. Z drugiej, ile ich sie bezcelowo zużywa i ile można by używać... W końcu pakowanie każdego kupionego warzywa i każdego rodzaju owoców w oddzielne torebki to naprawdę przesada i pozorna wygoda. Ale kiedy mówimy straganiarzom, że nam osobiście nie trzeba tylu tych toreb, wystarczy wrzucić w jedną, to robią takie oczy, jakby nie rozumieli...

Pomysł Łodzian nawet nam się spodobał.... Może nie aż w tak radykalnej formie (w końcu czasem też kupuje się cieknące i śmierdzące ryby), ale warto sprawę przemyśleć i uregulować.... Jakoś rynek sam z siebie, nieregulowany działa na szkodę, chociaż oddaloną w czasie. Może symboliczna opłata obowiązkowa za każdą torbę, żeby ograniczyć ich pobieraną ilość do rozsądnego poziomu? A może torby z papieru makulaturowego? Taki mały powrót do PRLu, kiedy reklamówki przysyłała rodzina z zagranicy....

Jeszcze ciekawszym zagadnieniem są butelki typu PET. W wielu krajach Europy jednorazowe butelki plastikowe to stosunkowo rzadkie opakowanie (zazwyczaj dla małych pojemności), a dominują butelki zwrotne. I wcale nie jest to jakiś przeżytek, tylko sposób ograniczenia odpadów... Czy jest jakieś wytłumaczenie, dlaczego takie butelki zniknęły w Polsce, jeśli pominąć lenistwo i niedbalstwo Polaków i chęć łatwego i szybkiego wzbogacenia producentów?

W ogóle recycling to ciekawe zagadnienie w naszym kraju. W naszym bloku na przykład od jakiegoś czasu stoi oddzielny kontener na śmieci podlegające powtórnej obróbce. Jeden na wszystkie (papier, szkoło, metal, plastik), ale jest. Opróżnia go oddzielny samochód i wywozi do sortowni. I co? Jesteśmy jednymi z kilku lokatorów (na 56 mieszkań), którzy z dodatkowego pojemnika korzystają... Reszta chyba nie zamierza się kłopotać wrzucaniem tam choćby gazet i butelek. Dodamy, że w bloku mieszkają tak zwani ludzie na poziomie, a do pojemnika nie trzeba zrobić ani jednego kroku więcej niż do pozostałych kubłów...

2007/12/04

Nie czytają

Nie jest tajemnicą, że czytelnictwo gazet codziennych (o książkach nie wspominamy) jest Polsce zawstydzająco niskie jak na UE (jeśli nie liczyć też obrazkowego FAKTu, to pewnie jest na poziomie - co tu dużo mówić - środkowoafrykańskim). Nie jest też tajemnicą, że prawie połowa Polaków nie rozumie tego, co czyta.

Może szczęśliwy ten, kto nie czyta gazet... Dlaczego? Człowieka zaczynają absorbować wtedy rzeczy małe (Kowalscy spod trójki kupili telewizor, a Nowaka odwiedzają dziwni ludzie) i robi mu się dobrze. A właściwe może nie dobrze, ale nie-źle, wszystko jedno. "Stara bieda", jak to się mówi. I nie obchodzą go ordynacje, koalicje i stabilizacje. Małe rzeczy natomiast zmieniają mu się w sposób niezauważalny...

Czy można powiązać jedno z drugim? Czy będzie nadużyciem teza , że skoro się nic nie czyta, a Wiadomości i inne Fakty przypominają telewizyjny tabloid, to człowiek żyje w świecie własnego M, jest mu wszystko jedno, co dalej niż za miedzą i generalnie zwisa, póki nie przekłada się bezpośrednio i odczuwalnie na osobistą szkodę lub wygodę? Bazuje na sile tradycji (bo tak było zawsze i o tym czytać nie trzeba), a świat się kończy mu się na zieleniaku, w którym stara bieda...