Dostałem życzenia od koleżanki z pracy. Może "koleżanka" to trochę za dużo powiedziane, w kontekście szczerej nienawiści, którą do niej żywię, ale ona chce być fajna.... Czytam...
"Wesołych Świąt, udanej zabawy sylwestrowej sra-ta-tata oraz kobiety, która będzie Ci gotowała obiady i nie tylko."
Owo "i nie tylko", to pewnie znaczy, żeby też mi zajebiście obciągała. Trochę nie jestem pewien, bo życzeń mi nie składał Mietek - biurowy konserwator, ale młode dziewczę, które kiedyś myślałem, chciało zajść wyżej niż domowa kuchara - obciągara.
Początkowo pomyślałem, że zignoruję kretynkę. Potem chciałem odpisać, że "Dziękuję za życzenia, ale nie jest wielką tajemnicą, że mam faceta i żony nie szukam". Potem jednak stwierdziłem, iż nie tędy droga. Jeśli napiszę, że jestem gejem, to wyjdzie, że to ja jestem nienormalny i nie pasuje mi to, "o czym wszyscy marzą".... A tak przecież nie jest, to ona włazi z buciorami w moją prywatność pod płaszczykiem życzonek i bycia fajną i urządza ją według swojej wizji. W swojej wściekłości na nią, odpisałem ostatecznie owej pani psycholog bardziej jadowicie i wrednie w slangu branżowym:
"(...) ten aspekt Twoich życzeń odbieram więc jako projekcję Twojego Ja, a zarazem nieuprawnioną ingerencję w moją prywatność, na którą pozwolić nie mogę. Jest już kolejną tego rodzaju, w swojej nieświadomości ubraną tym razem w życzenia. Posiada ona głębokie znaczenie psychodynamiczne i pewnie byłoby dobrze, gdybyś nieco zadbała o siebie."
Morał dla gejów z tej historii jest następujący: idą święta, czyli składanie sobie życzeń opłatkowych czyli okazja dla wszystkich mam, tat, babć i cioć do świątecznego sączenia życzeniowego jadu "Żebyś wreszcie sobie znalazł..." Jeśli z przyklejonym uśmiechem posłuchacie raz, drugi i piąty roku jednego i drugiego, to nie zdziwi mnie, że będziecie czuć, że "bardzo z wami nie tak". Tymczasem to niekoniecznie z wami coś nie tak. Równie dobrze może być coś nie tak z otoczeniem, które wszyscy zwykli traktować jako normalne. Na przykład owa "koleżanka", o której kiedyś też już tu wspominałem, a która w ciągu roku zasugerowała małżeństwo trzem następującym po sobie kandydatom i wszystkich dookoła również zachęca do ożenku... Ja dziękuję za taką normę...
Morał dla dziewczyn jest inny: Zapewne nie wszyscy są tak zaburzeni jak tu opisywana, ale doprawdy trudno wymagać od mężczyzn, żeby przestali traktować was jak mięso i służące, póki same nie przestaniecie się tak traktować mniej lub bardziej nieświadomie....