2008/02/19

Mój sen do Pana Kleksa

Tym przewrotnym tytułem zaczynamy top listę pytań i problemów, których rozwiązania szukali w internecie przypadkowi goście naszego bloga ;-)

Niekwestionowanym liderką jest cipka... Bo głównym problemem jest "co (można) włożyć w cipę (cipkę/ pipkę)". Intrygujący był też problem "jak trafić w cipkę" i edukacja "lizanie cipki przez faceta - instrukcja", "sposoby lizania cipki" albo "sztuka lizania cipki". Apelujemy i prosimy: napiszcie słowo, czy stanęliście na wysokości zadania.... Nagrodą jest odpowiedź na pytanie "jak nazywa się seks w cipę" oraz "czym można zastąpić cipkę". Fantazje seksualne zaś koncentrują się na: "badanie ginekologiczne - amator ( filmy/ fotki)", "narzędzia ginekologiczne w cipce". Rośnie też świadomośćzagrożeń: "czy lizanie cipy jest higieniczne" i "czy przez lizanie cipy można zajść w ciążę". Temat można podsumować temat nieco refleksyjnie: "cipki lizać i nie tylko", albo "różnorodność cipek"... Ktoś powinien wreszcie wziąć się i zorganizować "klub onanistów", bo jest całkiem duży popyt... Nie wiemy za to co sądzić o "ruchaniu teściowej", "ruchaniu w szpitalu", ruchaniu czyjejś żony" i byciu z "gołą cipką na imprezie". Niszowcy również mają swoje potrzeby: "sex bliźniaczki syjamskie"; prawdziwy hardcore zaś to "sex mężczyzny z maciorą"...

Kopiowanie wypracowań szkolnych ma się dobrze: "Aspiracje, marzenia i lęki młodego pokolenia" [może że Doda zniknie?]. Swego czasu popularna była "rozprawka (wypracowanie) Katyń", "Katyń dylematy moralne", albo "Katyń aspekt moralny i religijny", ale zdarzają sie też egzystencjalne gnioty pań polonistek typu "czy Antygona ma racje we współczesnych czasach". [obawiamy się, że nie dożyła]. Za to wiemy "czego boi się Dulska" [m.in. nas] i jak uporać się z pracą domową"napisz krotką bajkę dowodów wyższości higieny nad jej brakiem". Ciekawy jest za to temat "Jan Paweł II obrońca godności człowieka - rozprawka" i jakoś ni kija nam jedno do drugiego nie pasuje. Ale widać katechetki też nie są kreatywne: swego czasu popularne było "dzień papieski obrońca godności scenariusze", zaś nieco kontrowersyjne to "pozytywne aspekty krucjat"

Lubią nas też poszukiwacze "życia na gorąco", poszukiwacze "plotek i skandali", którzy chcą poczytać o "rozwodzie Rafała Ziemkiewicza", "Julii Piterze prywatnie", rozwodzie Marty Kaczyńskiej we wszystkich konfiguracjach oraz "Ziobro gejem" albo "co u kaczorów", "Patrycja Kotecka sex" albo "czy Magda x. była molestowana seksualnie?"

Luźne myśli bywają poważne: "film katyń urzekła mnie scena" [napisów końcowych?], "gdzie się podziali wszyscy intelektualiści?"? albo poważne inaczej: "nie wyglądał na pedała", "mama i tata smerfusia", "smerfy i filozofia", "sprzedajne parówki", "wszystkie duszki poszły spać param pam pam", "cipy z naszej okolicy Grójca", "odór z kurnika", "ryczy albo do stóp się łasi"....

Na niektóre pytanie nie znamy odpowiedzi, bo skąd mamy wiedzieć "gdzie trzeba włożyć penisa, żeby mieć dziecko" albo jak nazywają się "maszyny do ładowania buraków na tiry"[Bolacy?], "zasady skladania na brzuszkowe". Nie posiadamy też "plakatu różaniec to skarb który trzeba odkryć". "Seksuologia gejów" oraz "ciało geja" sprawia wrażenie chęci bliższego poznania w sposób zakamuflowany. Mamy też prośby niespełnione: "szukam dupy do ożenku", "chcę obejrzeć tera straszny film 3"...

Fascynujące są rozmowy z googlem "modne słowa, co teraz jest.... no właśnie.. dżezi ;p?" "podaj składkę", "podaj nazwy środków odwoławczych".

2008/02/18

Ach, co to była za śmierć!

Dziś gazeta.pl uraczyła czytelników niezwykle poważną wiadomością:

Kobieta wypadła z 19 piętra siedziby ONZ

krzyczała pierwsza strona portalu.
Ale to i tak nic. Po kliknięciu linka otwierał się całkiem pokaźny artykuł, który z powagą informował, iż "45-letnia kobieta pojawiła się w biurze wcześnie rano". Intuicyjnie wiemy, że ta informacja może być znacząca i nadawać się na scenariusz thrillera.... Chciała lecieć o wschodzie słońca? Nie mogła spać tej nocy? Miała dużo pracy i musiała przyjść wcześniej? Te pytania już na zawsze pozostaną bez odpowiedzi... Dlaczego kobieta zmarła? "Przyczynę śmierci ustali sekcja zwłok" - chociaż to będzie pewne! Co ciekawe, "kobieta zginęła na miejscu", a przecież powinna przez te dziewiętnaście pięter zdążyć sie obrócić, żeby spaść na 4 łapy.

Aż dziwne, że nie pokazano flaków z roztrzaskanego ciała, można by się zastanawiać z czym kojarzy się czytelnikom powstała z nich plama. A nóż, zauważą w niej Matkę Boską lub Ojca Świętego. I tak oto jakieś świry w redakcji swoją bezmyślną twórczością trywializują śmierć, a potem się dziwują, nad kondycją ludu.

Chwilę potem na pierwszą stronę wszedł kolejny njuz:
Dziewczynka z czterema nerkami odda dwie potrzebującym. To naprawdę chwalebne. Będziemy wysyłać jej kartki na święta.

2008/02/15

Buraki podobno mają uczucia

Przeczytaliśmy właśnie w "Stołku" tekst o kolejnej obrazie uczuć... A właściwie o trosce i profilaktyce anty-obrażeniowej. Chodzi o to, że Miejskie Zakłady Komunikacji Autobusowej odmówiły wywieszenia w swoich - jakże komfortowych i punktualnych - pojazdach takiego plakatu reklamującego spektakl w Teatrze na Woli:

Jaki podały powód?

„Pomimo że rozumiem ideę propagowania sztuki, nie mogę wyrazić zgody na ekspozycję tej treści reklamy w komunikacji miejskiej m. st. Warszawy. Wyjaśniam, iż tytuł reklamy może być odczytany wyłącznie jako hasło i wzbudzić kontrowersje oraz wywołać negatywne emocje wśród odbiorców. Ponadto »sprayowanie « gwiazdy Dawida przez osobę umieszczoną na plakacie może być odebrane jako akt wandalizmu, z którym Zarząd Transportu Miejskiego podejmuje nieustanną walkę” - napisał Leszek Ruta, p.o. dyrektora Zarządu Transportu Miejskiego.

Jakkolwiek, ponieważ, gdyż wynika to faktu, iż jednakże chociażby chętnie, to jednak raczej nie. [streszczając najprościej, jak można te wynurzenia autobusowego szefa].

Tylko co on chciał powiedzieć? Że temat jest (rzekomo) zbyt kontrowersyjny? Że obawia się aktów wandalizmu wobec "nośników" czyli autobusów? Że plakat rzekomo promuje mazanie na murach? Prościej byłoby napisać to w właśnie takich dwóch - trzech zdaniach. Podejrzewamy jednak, że to nie były te problemy... Naszym skromnym zdaniem takie bredzenie trzeba interpretować psychoanalitycznie, czyli że autor projektuje na ludzi swoje własne postawy (tu akurat antysemickie). A, że sprawa jest nieco wstydliwa, więc robi to pokrętnie, że to niby dla dobra samopoczucia pasażerów i stanu autobusów.....

Co ciekawe i znaczące, w nieoficjalnych wypowiedziach przy tego typu problemach, często używa się sformułowania, że treści mogą "urazić uczucia pasażerów". Na piśmie wynajduje się inne, ale ustnie odruchowo podaje właśnie takie. Tak było w przypadku tego spektaklu. Tak też było na przykład w Bydgoszczy podczas akcji KPH "Nie jesteś sam, nie jesteś sama." Tam jakiś Piotr Florek, właściciel agencji ReMedia, która odmówiła wywieszenia plakatów wydalił z siebie, co następuje: "Miasto wymaga od nas, żeby treść reklamy nie uderzała w niczyje uczucia religijne i dobre imię.". A oto sprawca tej religijnej sraczki i dobrego imienia zniewagi:

I tak sobie myślimy, że trzeba mieć bardzo niedojrzałą osobowość, żeby być urażonym i obrażonym przez taki czy inny plakat. Trzeba podkreślić też, że tego typu wypowiedzi niewiele mówią o jakichś ludziach, którym się przypisuje takie postawy. Mówią za to dużo o wypowiadającym (wspomniana projekcja). Za to my chętnie pokazalibyśmy, co to jest treść obraźliwa i ją wyeksponowali/wysłali tu i ówdzie: Pier...ny ch...u, kij ci w oko za twą fobię. Pies cię je...ł"

Na deser mamy inny obraźliwy plakat. Kosmetyki JEZUS (Bądź piękna dla niego!)

Czekamy na wersję gejowską ;-)

2008/02/12

Donald marzi...

Czy jest jeszcze ktoś, kto nie znał Jożina z bażin czy w ten weekend byliśmy ostatni w kraju, którzy ich zobaczyli? ;-)



Język czeski musi jakoś w sposób specyficzny pozytywnie drażnić jakieś nasze ośrodki mózgowe. Ilekroć się pojawia w eterze, tylekroć robi się wesolo. Taka reakcja niekontrolowana - bo jak tu nie parsknąć, kiedy radi tam to strasidlo, vystupuje z bazin i zere hlavne Prazaky. Jakiś Elektronicky mordulec w wersji demoludowej.

Ale jeszcze lepsza jest przeróbka Donald marzi...