2007/06/25

Liderzy LiD dali czadu

Dobre sobie. Liderzy LiD zaapelowali o zawetowanie ustawy obniżającej składkę rentową, co pozwoli na wygospodarowanie środków dla pielęgniarek. Co za cuchnący populizm....

LiDerzy, żeby te pieniądze dać pielęgniarkom, trzeba by wyjść z inicjatywą ustawodawczą, która sprawi, że składka rentowa ZUS nie będzie się nazywała składką rentową i nie będzie trafiała do funduszu społecznego ZUS. Jakoś panowie nigdy z czymś takim nie wyszliście. Może dlatego, że byłby to po prostu podatek od dochodów na rzecz służby zdrowia. A podatki nakładać nie jest fajnie.

Poziom fiskalizmu w Polsce (poziom obciążeń podatkowych w relacji do PKB) wynosi około 34% Jest on niższy o jakieś 5% niż w „starej unii”, ale wyższy o jakieś 10% niż w USA. Jaka jest logika chęci utrzymania wysokiego opodatkowania pracy przez LiDerów, kiedy z tego powodu w Unii rośnie bezrobocie, a w krajach „off-shorowych” maleje na łeb na szyję?
10% więcej to na oko chyba na tyle dużo, żeby móc wygospodarować trochę grosza między innymi na sprawnie działającą służbę zdrowia, która objęłaby ogół obywateli (czyli inaczej niż w USA), gdyby zamiast janosikowego "zabrać bogatym, dać biednym" zabrać się do sprawy od podstaw czyli ruszyć zgniłe jajo - system, w którym marnują się pieniądze na administrację NFZu, siedziby okręgowe, samochody, komputery i asystentki dyrektorów, zamiast iść na usługi medyczne w samofinansujących się jednostkach ZOZ, nie trzeba by majstrować przy podatkach, żeby mieć więcej kasy na pensje.

Czy LiDerzy są tak głupi i nie zdają sobie sprawy, że przy tak nieefektywnym systemie finansowania i zarządzania, służba zdrowia jest dziurą, na zapełnienie której nie starczy nawet i 80% stawka podatkowa i 50 składka rentowa, bo dziura się tylko rozepchnie? Czy może są tak wyrachowani, że wiedzą, ale w mediach nie powiedzą, a propozycją łatwego znalezienia kasy chcą się przypodobać. W 1990 wydatki na ochronę zdrowia wynosiły 4,9% PKB. W 2003 wynosiły 6,5% PKB. Przeliczając to na miliony złotych, to spory wzrost. Czy coś się poprawiło? Nic... Nie tędy droga.

Solidaryzujemy się z pielęgniarkami (aczkolwiek nie wiemy, czy one solidaryzują się z nami) i wściekamy się, że (nie) rozmawia się z nimi w ten sposób. Wiemy jednak, że podwyżka pensji poprawi ich warunki życia i godność, ale nawet nie dotknie sedna problemu. Za pół roku potrzebna będzie kolejna podwyższa i potem kolejna... Tylko jakoś nikt nie chce rozmawiać o istocie rzeczy...

2 komentarze:

Unknown pisze...

To doprawdy irytujace. Nie ma już chyba partii politycznej w Polsce, która nie obrażałaby (bardziej lub mniej) swoimi inicjatywami inteligencji wyborcy.

Anonimowy pisze...

@Lilianna:
A jednak przeciętny wyborca nie czuje się zbytnio urażony... Zresztą hasła "zabrać tym wstrętnym bogaczom" (których jest mało) zazwyczaj są bardzo dobrze odbierane przez ogół (który jest znacznie liczniejszy i który bardzo zawistnie zerka w kierunku portfeli tych zamożniejszych)...