Nie mogę oprzeć się wrażeniu, ze Pachnący prostytuującą się cywetą żałosny półksiężyc myśli, ze jest żurawiem albo czaplą, która zniosła jajko (niestety tylko jedno!), brodzącym gdzieś w moczarach dzikiego zachodu. Patrząc na nią, dostrzegłem jej sposób chodzenia. Bardzo się
pręży i wyciąga do góry szyję, ale idąc nie rusza wcale górną częścią ciała. Jest zwyczajnie nieruchoma. Przechodząc za szafą, zza której widać tylko jej górną część, mam nieodparte wrażenie, ze ona jest przesuwana na jakiejś platformie. Wolno i majestatycznie. Żałośnie wręcz. I jeszcze patrzy wtedy nieruchomo przed siebie w jakiś tajemniczy punkt na widnokręgu.
Tak oto, zaczytany Dziennikami V. Woolf, mogę opisać moją szefową…
Pierwszy K.
pręży i wyciąga do góry szyję, ale idąc nie rusza wcale górną częścią ciała. Jest zwyczajnie nieruchoma. Przechodząc za szafą, zza której widać tylko jej górną część, mam nieodparte wrażenie, ze ona jest przesuwana na jakiejś platformie. Wolno i majestatycznie. Żałośnie wręcz. I jeszcze patrzy wtedy nieruchomo przed siebie w jakiś tajemniczy punkt na widnokręgu.
Tak oto, zaczytany Dziennikami V. Woolf, mogę opisać moją szefową…
Pierwszy K.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz