2007/05/24

Długi, długi

Przeczytaliśmy na IS, że Fundacja Równości narobiła długów. No i zaczęły się jazdy osób niezaangażowanych, że jak to tak można.... Prawde mówiąc, nie wiem, jak można, ale to mało istotne. Może jako osoby niezaangażowana w organizację nie rozumiemy dlaczego Skarpa, a nie inny klub, a koszty czy założenia akurat takie przy takim budżecie. Przyjmujemy jednak, że organizatorzy chcieli jak najlepiej i mieli prawo do pomyłki. Na co dzień zajmują się czym innym. Nie wymagajmy, żeby byli mistrzami w inżynierii finansowej, zarządzaniu budżetem czy "wyczuciu marketingowym". Dobrze, że w ogóle chcieli poświęcić swój cenny czas dla idei. Łatwo ogółowi krytykować, trudno coś dać z siebie. Pewnie wiele rzeczy można zrobić inaczej, ale zamiast bić pianę, SYPNIJ KASĄ. Numer konta, płatności online pod powyższym linkiem do IS lub na stronie Fundacji.

Eh, mamy nadzieje, że za jakiś czas koncerny spożywcze, samochodowe, właściciele znanych marek alkoholi czy inne znane firmy nie będą się obawiały zasponsorować takiej imprezy. Właśnie dlatego ważna jest demonstracja liczebna na ulicach. Pedały i lesby "prywatnie seksualni", następnym razem ruszcie dupy na ulicę. Bojkot konsumenci też sie przyda. Wasze pieniądze mają moc !

KiK

Ps. Nie przyjmujemy, to zarzutów, że mało osób było na koncercie. No było mało. Nie wiemy czemu: może miejsce nie takie, może pora dziwna, może drogo, może za bardzo galowo zamiast imprezowo. My ostatecznie opadliśmy z sił i też nie byliśmy, ale mam wrażenie, że koncert to rzecz dodatkowa i mogliśmy sobie darować. Może potraktowalibyśmy to inaczej, gdyby był sprzedawany jako impreza benefitowa na pokrycie kosztów bo o małym budżecie było wiadomo wczęsniej, jak się dowiadujemy z relacji. To po prostu wniosek na insze razy.



1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Ja "paradna" sobote spedzilem zdecydowanie inaczej. Wybralem swieto pieknej Saskiej Kepy, zwlaszcza, ze bylo zorganizowane w konwencji francuskiej. A potem Noc Muzeow! Wlasciwie nie noc, bo zaczelo sie od 14. O godz. 17, lekko upity tanim winem na wernisazach na ul. Brzeskiej ruszylem po wystawach i galeriach, w ktorych naprawde KAZDY mogl znalezc cos dla siebie. Kazdy, ale nie uczestnicy ciot-parady ;) Przyznaje, ze po 12 godzinach lazenia po miescie w najrozniejszych okolicach Wawki doszedlem do jednego wniosku. Organizatorzy parady podaja, ze bylo ok 8000 osob. Z tego moze 200 wzielo udzial a jakis imprezach, powiedzmy eufemistycznie, niegejowskich. Oczywiscie nie liczylem nikogo, ale jednak ciota ciote dosc latwo wywacha ;) Nie bylo widac "naszych" w galeriach, muzeach, na koncertach... Za to tlumnie oblegali kluby i dyskoteki (nie tylko srodowiskowe). Ul. Mazowiecka ok. polnocy wygladala jakby nie wpuszczali na nia kobiet! Moze takze koncert Kayah i Reni byl zbyt wysokich lotow? ;)) Moze za trudno tam bylo wyrwac swiezy towar? ;))
Na temat dlugow Fundacji sie nie wypowiem, bo nie wiem, jak bylo. Ale tlumaczenie, ze poswiecali swoj cenny czas dla idei, wiec trzeba im wybaczyc i jeszcze sypnac kasa, to... przesada. Jesli ktos nie wie jak, to niech nie robi. Albo zatrudni fachowca (nawet pracujacego dla idei :P )
P.S. Ciekawe, kogo obrazilem swoimi slowami? Na pewni nie milosnikow "Little Britain" ;))