2007/05/25

Piątkowy bonus: dowody, że cywilizacja zła zbiera plony

A jednak! Mieli rację! Propaganda homoseksualna w szkołach niszczy umysły dzieci i młodzieży. Nie, nie, w domu na pewno dziecię nie mogło tego usłyszeć. Pewnie podłapało, kiedy ostatnio byli (oni) w szkole, co wbrew naturze można Pinokiu (CHŁOPCU) zrobić!

[scan można otworzyć powiekszony w nowym oknie]


Mało?

Naukowcy odnaleźli dowody, że kocię wychowywane przez pederastów przejawia zboczone zachowania: nie wie nawet jaką pozycję wypada przybrać na fotelu! Nie chcemy myśleć, co będzie, kiedy pod ich wpływem masowo znajdą się dzieci.


KIK

Ps. Zauważamy, że za taki esej postawiono 2+ (mierny), a nie 1 (niedostateczny). Za naszych czasów edukacja wyglądała inaczej. Pewnie nauczyciele nie byli tak spedaleni.

Ps 2. Apdejtujemy Majową promocję

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Faktycznie,chęć nieniszczenia poczucia własnej wartości u dziecka, wzięła chyba górę nad wymogami pedagogicznymi :)

Anonimowy pisze...

No tak, ale dziwi Was to? Przecież oczywiste było, że to wszystko do tego doprowadzi. Mam 22 lata i nie pamiętam, aby za moich czasów w podstawówce któreś dziecko miało papiery na dysleksje. Teraz ma je prawie każdy. I nie neguję tu faktu, że ułatwia się życie chorym dzieciakom. Problem polega na tym, że kiedyś, jak dzieciak miał problemy, to dostawał parę jedynek, rodzice się o tym na wywiadówce dowiadywali i zmuszali dzieciaka do nauki, aż w końcu się nauczył (choć mogło to być dla niego trudne). Dziś rodzice prawie z dumą przechwalają się, że ich dzieciak ma papier potwierdzający jego chorobę. Jeśli dzieciak jest leniwy i nie jest na tyle zdolny, żeby za pierwszym razem wszystkiego się nauczyć, to się załatwia papierek...
Z matematyką jest dokładnie tak samo. Zauważcie, że jeśli dziecko nie umie zrobić zadania, to nigdy nie jest to wina dziecka. To na pewno nauczycielka się uwzięła i wymaga strasznie trudnych rzeczy... "A w ogóle, to po co ta matematyka mojemu dziecku"...

Tak trzymać, a za parę lat się przekonamy, do czego to doprowadzi...

KiK pisze...

doodge: zgadzam się z Tobą do pewnego stopnia z matematyką. Uważam, że jej okrojenie w programach czy przesunięcie w stronę przedmiotów fakultatywnych jest zamachem umiejętnośc precyzyjnego myślenia i rozumowania, nie wspominając już o szansy na rozwój społeczeństwa opartego na IT. Uważam jednak, że źle się jej uczy w szkołach (a przynajmniej uczyło). Ładuje się niepotrzebną wiedzę zamiast uczyć liczyć i transferować tę umiejętność na inne obszary matematyki i generalnie działania podobne. Mnie uczono w liceum analizy matematycznej, całków, równań wielostoopniowych, kiedy mi potrzebne proste umiejętności (a te były po łebkach, bo trzeba iść dalej z programem), bo analitykiem nie jestem. Takie rzeczy powinny być dopiero na studiach, kiedy dalsze kształcenie jest świadomym wyborem, a podstawy ma się opanowane do biegłości i tak wyćwiczone, że nie powodują niechęci. Tymczasem mamy dwie lekcje katechezy i ze 4 matematyki zamiast 6.

Co do papierów to widze to tak, że dzieci nastawione na pisanie z edytorem tekstu i doświadczanie rzeczywstości przez doznania obrazkowe, a nie lekturę po prostu tracą umiejętność opiswania rzeczywistości słowami. Cóż zagonienie dziecka do pracy wymaga tez dyscypliny od rodziców. Lepiej więc mieć papierek.

Anonimowy pisze...

Zgadzam sie z doodge i KiK-ami (wyjatkowo, niech sie nie przyzwyczjaja!). Zdecydowana wiekszosc bledow robionych przez dzieciaki, to zwyczajne lenistwo a nie dysgrafia, dysleksja, dysortografia, czy inne dys... Glownie rodzice za to odpowiadaja (choc szkoly tez nie sa bez winy), ale to wynika ze zbyt wielu czynnikow, by dac prosta recepte: brak czasu, brak myslenia perspektywicznego u rodzicow, drogie ksiazki, wygodnictwo, brak autorytetow i 100 innych rzeczy.
A tak przy okazji z pamietnika mlodego (kiedys ;)) nauczyciela:
- Co to sa ptaki? To takie zwierzeta, ktore maja jaja :)
- Meteorolodzy dwa razy dziennie wychodzą, żeby sprawdzić swoje narządy :)
- Nie bede z toba polaryzowal ;)

To teksty moich ex-uczniow. A zeby trzymac sie konwencji braku umiejetnosci Burakow, to napisze, ze to sa autentyczne fakty, ktore wydarzyly sie naprawde ;)