2007/07/05

Halo, Miałem wzwód. Czy umrę?

W Monitorze Rządowym krótki, ale ciekawy (wstrząsający) wywiad z przedstawicielką Grupy Ponton, która prowadzi młodzieżowy telefon zaufania w sprawach seksualnych. Dwa reprezentatywne fragmenty:

A jak często pojawiają się pytania w stylu: czy plemniki mogą jakoś przeniknąć przez ubranie?

Bardzo często. Dlatego to pytanie stało się hasłem ostatniej konferencji Pontona. Wiedza na temat życia seksualnego i antykoncepcji jest wśród młodzieży mała. Niektórym brakuje naprawdę podstawowych informacji odnośnie do tego, skąd się biorą dzieci. Wśród wielu panuje przekonanie, że podczas pierwszego razu nie zachodzi się w ciążę. Tłumaczę im, że błona dziewicza nie działa jak prezerwatywa. Swego czasu odezwał się do nas chłopak, który spędzał z dziewczyną wakacje nad morzem. Napisał, że pierwszej nocy kochali się pięć razy, ale z zabezpieczeniem tylko pierwszy i ostatni raz. Pytał, czy jego dziewczyna może zajść w ciążę. Innym razem doszedł do nas SMS następującej treści: "Stosuję cztery metody antykoncepcji? pigułkę, prezerwatywę, stosunek przerywany i kalendarzyk. Czy jestem w 100 proc. zabezpieczona?". Jeden z chłopców skarżył się z kolei, że podczas pocałunku z dziewczyną jego członek staje się twardy. Pisał, że się tego wstydzi i pytał, kiedy to minie.

[...]

Jak wygląda dojrzewanie seksualne po polsku?

Myślę, że młodzi ludzie czują się w swoim dojrzewaniu bardzo osamotnieni. To czas, kiedy ciało ulega zmianom. A w ich głowach aż roi się od fałszywych przekonań na ten temat. Chłopcy pytają na przykład o masturbację. Chcąwiedzieć, czy jej skutkiem może być bezpłodność. Boją się, że krzywizna ich penisa jest właśnie rezultatem podobnego postępowania. Do lekarza z tym nie pójdą, bo się wstydzą. Z rodzicami nie porozmawiają, a w szkole na ten temat się nie mówi.


Cóż, wiedza - jak się patrzy - godna XXI wieku. I niestety zgodna z założeniami programowymi lekcji o wychowaniu w rodzinie. Nastolatki wiedzą jak wygląda wyabortowany płód i na czym polega zabieg aborcji (dwa posty temu), ale elementarnej wiedzy o seksie nie posiadają. I pewnie w IV RP nie będą posiadać - ciekawe wspominajki na ten temat u Liberalnego Kalwina.

Trzeba przyznać uczciwie: zawsze tak było! Seks był czymś tajemniczym, zakazanym i kuszącym zarazem, a uświadomienie z całym dobrodziejstwem inwentarza odbywało się na podwórkowym trzepaku od kolegów i koleżanek. Kamil przypomniał sobie, jak po najbardziej wyczekiwanej od początku roku szkolengo lekcji biologii dotyczącej rozmnażania (4 klasa podstawówki), na której to dowiedzieliśmy się co to są jajniki i nasieniowody, wywołał u kolegi z klasy niewyobrażalny szok. W drodze do domu po prostu rozwiązał jego problem, który pominięto na lekcji. Powiedział mu, zgodnie ze swoją ówczesną wiedzą, że żeby powstało dziecko "trzeba włożyć siusiaka do cipki i nim poruszać". Szczerze, uczciwie, bez pieprzenia o małżeństwie, mamie i tacie.

Kiedyś, żeby zetknąć się z seksem trzeba było wykraść rodzicom pornosa przemyconego z NRD. Dziś wystarczy włączyć telewizor. A jeszcze kupę lat wcześniej najpierw znależć sobie współmałżonka. Czasy się zmieniły. Chyba czas pomyśleć, że nie ma sensu udawać, że seks to tylko w małżeństwie w celu prokreacji. Rodzice nie są dobrym źródłem wiedzy, bo często ich wiedza jest obwarowana tabu, również pochodzi z trzepaka i często jest szczątkowa, tylko że poparta jest latami praktyki. Pewnie warto pomyśleć o tym, jak zmienić edukację w tej dziedzinie.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Oj, obawiam się niestety ta sytuacja nie szybko się zmieni. Nie zapominaj, że żyjemy w kraju, w którym posłowie definiują pornografię, jako "to wszystko, co nas podnieca", a w szkole dzieciaki mają więcej godzin religii niż fizyki czy chemii.