2007/08/05

Czego boją się Buracy?

Buracy (pisownia właściwa) cenią wartości najwyższe (zwłaszcza te produkowane przez Mennicę Państwową i deponowane w skarpecie), indywidualizm (zwłaszcza, kiedy nie odbiega od... średniej) i pluralizm (jeśli nie zmusza do dyskusji na trudne tematy). Istotna jest jest dla Buraka opieka państwa (ale bez płacenia podatków i ponoszenia jakichkolwiek zobowiązań) oraz uczciwość (chociaż warto nagiąć prawo albo posmarować za jego ominięcie lub korzystniejszą interpretację). Buracy za to najbardziej boją się o rodzinę (bo już co trzecia małżeństwo się rozwodzi). Boją się też o moralność publiczną (tę z Dulskiej zrodzoną) i relatywizmu moralnego (mimo, że sumienie zostawiają w kościele).

"Nie od dziś wiadomo", że według ludowych wierzeń części lęków winni są homoseksualiści, którzy godzą w rodzinę, gwałcą moralność i burzą tradycyjny porządek, promując relatywizm. Rząd nie może przeboleć wyroku Trybunału Praw Człowieka, że zakaz Parady Równości był złamaniem fundamentalnych reguł państwa demokratycznego i rozważa odwołanie się od niego. Sprawa jest tragikomiczna, ale nie groźna. Będzie po prostu trochę śmiechu na europejskiej sali.

Dużo bardziej niebezpieczne jest to, że Bolanda nie zaakceptowała Unijnej Karty Praw Podstawowych. Karta w 54 artykułach określa prawa społeczne, polityczne, ekonomiczne przysługujące wszystkim obywatelom państw Unii. Składa się z preambuły i siedmiu rozdziałów (Godność, Swobody, Równość, Solidarność, Prawa Obywatelskie, Sprawiedliwość, Postanowienia Ogólne). Jej tekst mozna przeczytać na przykład tu. Karta jest rozszerzeniem Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Zastrzeżenia do niej zgłosiła Wielka Brytania, która nie chce, aby obowiązywało ją tak rozbudowane socjalnie prawo pracy, jak przewiduje UKPP. Nie wiadomo natomiast dlaczego opt-out zgłosiła Bolanda. Chodzą różne słuchy:
- boi się, że karta mogłaby usankcjonować roszczenia Niemców odnośnie pozostawionych tu majątków. To jednak taka kacza fobia: nikt nie sankcjonuje niemieckich roszczeń. Pojedyncze procesy dotyczą tych, Niemców, którzy przyjęli obywatelstwo polskie, a kiedy zdecydowali się na emigrację za wczesnego PRL musieli się zrzec się obywatelstwa i majątku, żeby wyjechać.
- boi się tak, jak wielka Brytania rozbudowanych zapisów o prawach związkowych. Jakże to pięknie solidarny gest wobec wyborców!
- boi się konieczności reformy służby zdrowia wynikającej z obowiązku zapewnienia prawa do leczenia "w cywilizowanych warunkach" każdemu obywatelowi.
- boi legalizacji małżeństw homoseksualnych. Tak sprawę przedstawiał premier, prezydent i minister spraw zagranicznych Anna Fotyga. Niestety Karta pozostawia te kwestię prawodawstwu narodowemu, co jest niepowetowaną szkodą.

O co więc chodzi? Żadne z powyższych i wszystkie z powyższych. Karta sprawia, że hasła solidarnego państwa trzeba by wcielić w życie, a to już za dużo... Dużo łatwiej Buraków zastraszyć Niemcem, gejem i lesbijką. W to na pewno uwierzą, bo któż nie chciałby chronić tak podstawowych wartości i brak ratyfikacji karty będzie miał poparcie społeczne...

Rząd boi się też utraty suwerenności. Tyle razy nas rozbierano i decydowano o nas bez nas, że już starczy! Polityka rządu jest zgodna z XIX koncepcjami państwa narodowego, więc Bolanda nie powinna cedować ani grama swojego samostanowieniai na rzecz innych podmiotów. To, że do nich należy jest błędem historii i poprzedników (i może byc tolerowane tak długo, jak dają fundusze). Nieprzyjęcie Karty wyłączy Bolandę spod jurysdykcji Trybunału w obszarach przez nią przewidzianych...

2 komentarze:

Unknown pisze...

zwyczajnie niesmaczne jest to, ze kaczki podejmuja takie decyzje bez szerokiej debaty spolecznej, w koncu poparlo ich realnie tylko 12% uprawnionych do glososwania.

Anonimowy pisze...

@Lilianna:
Tak, ale oni są humanistami i na matematyce najwyraźniej się nie znają, bo już wiele razy podkreślali, jak to ich "znaczna większość" narodu polskiego wybrała...