2007/08/31

Bajka o Izoldzie

Po zawieruchach politycznych i obyczajowych czas na bajkę. O Izoldzie.

Za siedmioma skrzyżowaniami, za siedmioma wiaduktami i za siedmioma biurowcami stoi magasin, hypermarché, zwany E.Leclerc. Zakupy robiła w nim pewna Wielka Dama z dwójką dzieci. Długonoga blondyna w drogich ciuchach, w butach na niemal dwunastocentymetrowych obcasach, dumnie kroczyła między półkami. Dostojnie przebierała między towarami, wybierając chyba tylko te najdroższe. Skrzętnie uważała, żeby nie ubrudziło jej nawet powietrze. Pewnie myślała, że jest Victorią Beckham. Nawet minę miała niczym Posh Spice. Nadętą i wyniosłą. No cóż, baronowa naszych czasów, jak się patrzy.

I słychać:

- Mamusiu, bardzo Cię proszę, kup mi tę lalkę.
- Dobrze, Kochanie, kupię Ci. Proszę, weź sobie.

Po chwili mamusia dodała pełna gracji:

- Och, Izoldo, właściwie to nie powinnam kupować Ci tej lalki. Zabawkę dzisiaj powinien dostać Brunon. Ty byłaś bardzo niegrzeczna. Jak mogłaś tak się POSRAĆ w przedszkolu?!.

Spojrzeliśmy po sobie i wybuchnęliśmy śmiechem. Nieokiełznana fizjologia córci skrzyżowana z błękitną krwią mamusi....

Imiona bohaterów NIE zostały zmienione.

2 komentarze:

Pisany inaczej pisze...

Eh, te bajeczki...

Anonimowy pisze...

Nie pozostaje mi napisać nic innego jak: ROTFL