2008/12/21

Poprawność polityczna cz.2

Poprzedni post na temat poprawności politycznej dotyczył języka i tego, że czasem warto się zdobyć na wysiłek eufemizowania. W takiej Hiszpanii na przykład wybuchła ostatnio afera, bo szpital wydał broszurę informacyjną, gdzie napisał "że geje prowadzą rozwiązły tryb życia", co podwyższa ryzyko tego i śmego. Czy nie słuszniej byłoby napisać "że statystycznie geje mają więcej partnerów seksualnych, co podwyższa ryzyko tego i śmego"? Po co w oficjalnych dokumentach silić się na tanie i nieuprawnione moralizatorstwo? Bogate życie erotyczne nie dla wszystkich musi być złe. Punkt widzenia zależy od punktu leżenia (i pewnie od jakości własnego życia erotycznego). Niech żyje poprawność polityczna!

Tymczasem w innym wymiarze poprawność polityczna dała o sobie znać na własnym podwórku. Któregoś dnia wpadł do mnie szef. Obcokrajowiec. I trzyma w ręku kartkę bożonarodzeniową od klienta z jakimś Jezuskiem w żłobie. I mówi, że to niedomyślenia, żeby wysyłać takie kartki, przecież on nie musi być katolikiem. Przyszedł po wytłumaczenie, jak w tym kraju mają się rzeczy, bo on nie kapował i pewnie do tej pory nie kapuje. Sam wysłał również kartki świąteczne, ale była na nich bombka i choinka. Taka drobna, ale jednak znacząca różnica. Prawie Season's Greetings, ale jednak z motywem.

Opowiadam tę historyjkę różnym ludziom i zawsze słyszę jako wniosek, oczywistą oczywistość, że "skoro D. jest w Polsce, to musi się dostosować". Hmmm, mówię wtedy, że dostosowuje się. Jeździ prawą stroną, płaci podatki i ZUSy według polskiego prawa. Ale czy musi mieć osobisty stosunek do Jezuska i tolerować jego blask na swoim biurku? Co statystyczny Kowalski pomyślałby sobie, gdyby dostawał kartkę z okazji Ramadanu i Chanuki? Wyraziłby wprost swoje oburzenie na islamski terroryzm i żydowskie panoszenie. Ale do Jezuska to się należy dostosować...

To są te mechanizmy nacisku większości i nieliczenia się z mniejszościami. Wszyscy przecież obchodzą Boże Narodzenie, albo muszą zacząć skoro są w Polsce. No cóż, w momencie, kiedy 95% społeczeństwa jest katolikami, faktycznie nie trzeba się wysilać, że nie wszyscy mają poważanie dla Bożego Narodzenia. A te 5% choćby stanęło na rzęsach nie będzie warte uwagi, bo w porównaniu z 95% niewiele znaczy. Problem z głowy... Ale kiedy już 30% nie interesuje się Bożym Narodzeniem nie jest już tak łatwo odpowiedzieć, że niech się dostosowują... Wtedy trzeba sięgnąć po poprawność polityczną i "season's greetings" w stosunku do obcych ludzi. Czy coś w tym złego czy może zwykły szacunek?

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Czytam, czytam, ze wszystkim się zgadzam, tylko nie wiem czego Wam życzyć:
Wesołych Świąt?
Wesołych Świąt Bożego Narodzenia?

Ja to zawsze czekam na życzenia z okazji Matki Boskiej Gromnicznej i Zielnej.

k

Anonimowy pisze...

Mam czasami wrażenie, że dla wielu Polaków, należących do tych 95% katolików, nie ma znaczenia czy wysyła kartkę z choinką, Jezuskiem, czy kurczaczkiem (to na Wielkanoc). Tak, że Twój szef powinien się dostosować, bo w Polsce wizerunek dzieciątka na kartce ma takie same znaczenie jak zdjęcie bombki. To taki nasz symbol świąt.

smulsonek

KiK pisze...

@Anonimowy 1:

Nic nie życzyć :-) Dostaliśmy już tyle życzeń, że może nam się zrobić śmiertelnie wesoło. Obok 127876 sklepów internetowych odezwał się nawet wysyłkowy sex-shop. Niestety nie wykorzystał potencjału marketingowego tej okazji i kartka była tradycyjna.

@Anonimowy 2:

A to słuszna uwaga, że Jezus może być u nas zamiennie z bombką w żłobie przedstawiany.