2007/11/29

Tęczowy elementarz

Robert Biedroń popełnił książkę pod tytułem "Tęczowy elementarz". Książka bardzo potrzebna, o ile sami geje i lesbijki ją kupią i roześlą po rodzinie, znajomych i sąsiadach (przecież najbardziej potrzebujący jej sobie nie kupią). Bo co my tam znajdujemy w środku? Zbiór pytań i odpowiedzi o homoseksualizmie, czyli FAQ.

Sama mniejszość może na przykład przeczytać poradę "jak powiedzieć rodzicom o swojej orientacji", chociaż mniej jest to książka dla nas, a bardziej o nas dla nich. Książka rozprawia się więc z absurdalnymi pytaniami w typu "kto w związku gejów jest kobietą?". Oczywiście sami zainteresowani wiedzą, że nie po to są gejami, żeby jeden wcielał się kobietę, jednak dla otoczenia jest to pytanie podstawowe, wręcz fundamentalne, które określa również naturę wszystkich pozostałych rzeczy. Wiemy, wiemy, bo sami na nie odpowiadaliśmy dobrych kilkanaście razy ku wielkiemu zdziwieniu pytających. Ot, potrzebny był elementarz....

Publiczność przeżyła jednak szok, bo z elementarza można się dowiedzieć także, że lesbijki wolą sex oralny, a geje analny. Kurde, a to ci dopiero nowina! Niby oczywistość, ale napisane jakoś tak niektórych razi w oczy i ślepotą grozi...

Biedroń postanowił iść na całość i zgłosić książkę na listę lektur uzupełniających. Ten to sobie umie zrobić rozgłos, pomyśleliśmy... Niekoniecznie jednak zawsze pozytywny, bo co to za absurdalny pomysł! Lista lektur to historia literatury, czyli nie miejsce na czytanie poradników... Jest natomiast godzina wychowawcza, WOS, przysposobienie do życia w rodzinie... Jeśli tylko chcieć, to można dzieciom powiedzieć, że w związku dwóch panów nikt nie "zostaje kobietą"... Mamy całkiem sporo możliwości...

Jakież było nasze zdziwienie, że alarm, który wszczęto nie wynikał z troski o edukację literacką dzieci, a ze starych i dobrze znanych lęków przed ich spedaleniem. Tyle tylko, że teraz dziecko już w mniej więcej w wieku komunijnym wie, że geje robią to od tyłu, a Britney Spears kłamała, że długo była dziewicą, bo nie była od wtedy i wtedy. Jeśli do czasu pójścia do klasy trzeciej takich rzeczy dziecko nie wie, to brzmi to jak poważne opóźnienie psychorozwojowe. Te obawy są więc nieco bezzasadne. Ale UWAGA: tego, że "Tęczowy elementarz" nie ma nic wspólnego z literaturą jako taką nikt nie zauważył. Elementarz mógłby być nomen omen remedium na te urojenia, ale może nie na polskim.... Pani minister jednak chce nawet elementarz przeczytać, żeby się zastanowić czy na polskim, między Bogurodzicą, Hłaską i Zapolską znajdzie się uzupełniające miejsce dla Biedronia. Paranoja...

Posłom, zaniepokojonym rodzicom i seksualnie ciekawym uczniom pragniemy uświadomić, że jak nie Biedroń, to kto inny. Na języku polskim nie trzeba się nudzić. Od niepamiętnych czasów jest tam Dekameron. Uczniowie czytają raptem jedną i nudną nowelkę "Sokół", ale już kilka kartek do tyłu lub do przodu na przykład proboszcz robi minetę zakonnicy, a posuwa go w tym czasie jakiś zakonnik.... Wystarczy trochę zaciekawienia literaturą, a może dojść do nieszczęścia ;-)

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

A ja w szkole czytałam tylko "Sokoła". Szkoda...