2008/03/21

Odgrzewane: gejowska impreza za kasę ministerstwa

Dziennik ze szczegółami opisuje imprezę Ministerstwa Pracy na zakończenie Roku Równych Szans, którą uświetniła drag queen Lea Divine.

Impreza była daleka od powagi nabożeństwa, co widac na pierwszy rzut oka:

"Lea, nie mogę się ciebie doczekać! Lea, kocham cię!" - wołał jeden z gości, wywołując wykonawców: Leę Divine i Petera Didencera. W końcu ukazała się Lea - mocno uszminkowany i upudrowany mężczyzna przebrany za barokową markizę. Tańczył(a) i śpiewał(a), od czasu do czasu namiętnie i długo całując swojego partnera w usta."

No co tu dużo mówić Lea Divine prezentuje estetykę na podobnym poziomie, co Doda. Ani wyżej, ani niżej (chociaż może Doda jest bardziej "profesjonalna" z racji budżetów). Nie do końca jesteśmy przekonani, że są to artystki nadające się na imprezę ministerialną z racji swoich niewysokich lotów. Skoro jednak zdecydowano, że są to czym tu się tak obruszać? Faktem, że skaczące w podskokach cycki tego przebrane faceta nie są prawdziwe? No właśnie fakt, że jednak jest to facet niektórych szokuje tak, iż krztuszą się własną śliną. Tylko w takim razie po jakiego kija zaproszono go ze swoim kiczowatym szoł na imprezę ministerstwa? Jak estetyka drag queen razi, to trzeba było zaprosić Eltona Johna... Podejrzewamy jednak, że Elton to za wysokie progi na te nogi...

Jaki to kiepski manager lub niekompetentny urzędnik nie mógł sobie poradzić z wynegocjowaniem prostego kontraktu na obsługę - powiedzmy "artystyczną" - imprezy ministerstwa? Normalnie, kiedy jedzie kapela grać w remizie albo na otwarciu centrum handlowego, to prosi się o przedstawienie odpowiedniego scenariusza i mówi "to wypada, bo jest kiepskie" Klient nasz pan, płaci, artystka się sprzedaje i musi słuchać albo wypad... Jak było tutaj?
I tu zmierzamy do sedna.

"Gdybyśmy zerwali umowę z zespołem, moglibyśmy narazić się na zarzut dyskryminacji ze względu na orientację seksualną jego członków. To kłóciłoby się z zapisami przygotowanego przez nas projektu ustawy o równym traktowaniu" - mówi rzecznik resortu Bożena Diaby."

Ale pierdolenie, myślimy sobie. Homofobia to nie renegocjowanie lub zerwanie kontraktu z powodu jego wątpliwej jakości lub niestosowności. Homofobia to lęki (homo-FOBIA). A lęki były następujące: jak sobie poradzić z tym dziwadłem, żeby nie pokazać, co o nim naprawdę myślimy.... Udajmy, że jest boski (Devine), to nikt się nie domyśli, że czujemy prawdziwą pogardę... Jak poczuje się, że jest święta krową, to ani on, ani nikt się nie domyśli. I tak prawdziwa homofobia pokazała się w całej okazałości.

Brak komentarzy: