2008/03/19

Cała Polska czyta dzieciom ;-)

Trochę się zapuściliśmy... Ostatnio stajemy na głowie i tańczymy na rzęsach, żeby zdążyć z rożnymi sprawami przed urlopem. Dzięki, że pamiętacie jeszcze o nas.

Tymczasem znaleźliśmy piękną historyjkę. Właściwie bajkę. Opowiada ją chłopak, który usłyszał ją od swojego kolegi podczas wizyty w Amsterdamie. Bajka jest nie do pomyślenia, więc postanowiliśmy ją po prostu przytoczyć. W całości jest tu.

(...) najbardziej niewiarygodną bajkę opowiedział mi pewnego wieczoru sam Berndt. Postaram się opowiedzieć ją tak, jak ją usłyszałem od Berndta.

To wszystko zaczęło się kiedy miałem jakieś pięć lat. Pamiętam tamten dzień doskonale. Wczesna jesień. Byłem na spacerze z mamą i tatą. Wtedy jeszcze mojej młodszej siostry nie było na świecie, ja byłem oczkiem w głowie rodziców. Goniłem wronę, gdy nagle moją uwagę przykuł bardzo przystojny i pięknie ubrany mężczyzna nadchodzący z przeciwka. Stanąłem jak wryty i patrzyłem na to zjawisko męskiej urody. Mężczyzna przystanął (dziś bym powiedział, że to był chłopak w naszym wieku, ale takiemu brzdącowi, jakim byłem, wydawał się bardzo dorosły) i przywitał się z drugim facetem, równie pięknym, który do niego podszedł. Widocznie byli tu umówieni. Uścisnęli sobie ręce i pocałowali się w usta. Objęli się na chwilę i, trzymając się za ręce, wolnym krokiem, uśmiechnięci, szczęśliwi, przeszli obok nas. Odprowadzałem ich wzrokiem aż do wylotu uliczki. Z rączki wypadła mi zabawka, którą niosłem. Tata kucnął koło mnie i podniósł pluszowego pieska.

- Co, syneczku? - zapytał.

- Tato, kto to? - odpowiedziałem mu pytaniem, patrząc wciąż za odchodzącymi facetami.

A tata uśmiechnął się i odrzekł takim dziwnym, uroczystym głosem, jakby uchylał przede mną rąbka ważnej i pięknej tajemnicy, jakby mówił o wyższej i lepszej rzeczywistości, niedostępnej dla zwykłych, szarych ludzi i dla takich berbeci jak ja:

- To geje.

Następnego mojego pytania się domyślasz:

- A kto to są geje?

I jak sądzisz, co odpowiedział mi ojciec? Chwilę się zastanawiał, ale ubiegła go mama, która ze śmiechem włączyła się do naszej rozmowy:

- Geje to tacy ładni, dobrze ubrani panowie, którzy dbają o swój wygląd. Nie tak jak twój tatuś, który najchętniej chodziłby cały rok w tych samych brudnych dżinsach.

Ojciec roześmiał się i odpowiedział mamie:

- Ale ja, kochanie, niestety nie jestem gejem. Musisz mi to wybaczyć. Nigdy nie będę taki ładny jak oni.

Pięciolatek myśli jeszcze mało abstrakcyjnie. Na przykład wierzy, że jak ktoś ma na nazwisko Kozioł albo Wrona, to naprawdę ma w sobie coś z wrony lub kozła. Z tego, co powiedzieli rodzice, zrozumiałem, że gej to mężczyzna urodziwy i dobrze ubrany. I wypaliłem:

- Ja też chcę być gejem!

Rodzice roześmieli się znowu, a ja nie wiedziałem dlaczego. Tata mnie przytulił, zrobił żałośliwą minę i westchnął:

- Eh, synku, to nie takie łatwe. Twój tatuś też kiedyś chciał być gejem, ale się nie udało.

- A co trzeba zrobić, żeby być gejem? - nastawałem.

- Trzeba być nie tylko bardzo przystojnym i ładnie ubranym, ale i mądrym. Dobrym dla innych. Trzeba się dobrze uczyć w szkole, żeby potem dobrze pracować i być cenionym przez ludzi - tłumaczył mi tata zupełnie serio. - Twojemu tacie nauka szła średnio, za ładny też nie jest, więc nie mógł zostać gejem. Tak jak wszyscy zwyczajni mężczyźni musiał ożenić się z mamusią i mieć z nią ciebie!

- I przez to mam teraz z wami same kłopoty! - śmiała się mama.

- A geje nie mają dzieci? - drążyłem temat.

- Oni nie zajmują się takimi przyziemnymi sprawami - powiedział tata. - Oni są artystami i najbardziej lubią przebywać w swoim własnym towarzystwie. Kochają się i żyją razem. Tak jak ci dwaj panowie, których widziałeś. Bardzo trudno się dostać między nich.

- To ja chcę być gejem! - powtórzyłem przekonany, że gej to istota piękna, elitarna, beztroska i uprzywilejowana.

- Słyszałeś, co tata powiedział? - mama nalegała, żebyśmy już szli. - Bądź grzeczny i pilnie się ucz, to może ci się uda zostać prawdziwym gejem.

- Może będziesz miał więcej szczęścia niż tata - ze śmiechem westchnął ojciec.

- No, w końcu wszyscy rodzice chcą, żeby ich dzieci miały lepiej niż oni - skwitowała mama.

Dziś wiem, że w ich głosie, śmiechu, minach było trochę ironii, ale tej sympatycznej. Pewnie sądzili, że taka odpowiedź będzie najlepsza dla pięciolatka. A ja w to uwierzyłem! Do tego stopnia, że kiedy w wieku 13 czy 14 lat przyszła prawdziwa świadomość, czym jest gejostwo, oraz świadomość własnego gejostwa, wcale się nie zdziwiłem. Byłem gotów przysiąc, że to dlatego, że byłem grzeczny dla starszych i pilny w nauce. Dobry dla kolegów i koleżanek. Czy byłem ładny? Na to nie miałem większego wpływu, ale najprzystojniejszy chłopak w szkole zaproponował mi przyjaźń, więc chyba byłem na tyle ładny, by wejść do tej rajskiej krainy zamieszkałej przez idealnych mężczyzn zapatrzonych tylko w siebie nawzajem i niezniżających się do pospolitości życia heteryków. W tych gejów-aniołów wierzyłem może nawet trochę dłużej niż przeciętnie dzieci wierzą w świętego Mikołaja.

A rodzice? Gdy przedstawiłem im mojego pierwszego chłopaka, nie byli ani trochę zakłopotani.

- Gratuluję, synu - ojciec klepnął po ramieniu mnie i Jorga. - Wiedziałem, że mogę na ciebie liczyć.

I dodał coś o uczniu, który przerósł mistrza. Ale mama nie byłaby sobą, gdyby nie pomoralizowała:

- Cieszę się, synku. Będziesz miał ciekawe i przyjemne życie, ale to nie znaczy, że łatwe. Nie będziesz się musiał borykać z takimi problemami, jak ludzie mający dzieci, ale za to powinieneś być tym lepszy w swoim zawodzie.

Zapytałem, czy może jednak woleliby, żebym miał dzieci.

- Anna wygląda mi na taką, która będzie ich miała za was oboje - zażartował tata patrząc na moją siostrę.

- My, kobiety, zawsze jesteśmy pokrzywdzone - roześmiała się mama przytulając Annę.

Byłem dumny z rodziców przed Jorgiem. I wdzięczny, że do końca wytrwali w bajce, którą sami mi kiedyś opowiedzieli...

***

Niewiarygodne, prawda? Tymczasem Wiemy, że czasem zapuszczają się tu rodzice gejów i lesbijek szukając informacji, a może pomocy... Najnowsza inicjatywa Lambdy, w której przygotowanie jeden z nas był zaangażowany, będzie dla Was pomocna:

Stowarzyszenie Lambda uruchomiło Otwartą Grupę Wsparcia Dla Rodziców Osób Homoseksualnych. Spotkania Grupy będą odbywać się dwa razy w miesiącu: zawsze w drugi i czwarty czwartek miesiąca od 18:00 do 19:00. Chcemy, aby uczestnicy grupy mogli ze sobą rozmawiać otwarcie i szczerze o swoich problemach i obawach oraz dawać sobie wsparcie. Spotkania poprowadzi pani Elżbieta, mama geja. Współprowadzącą będzie Renata Romanowska, psycholożka i terapeutka. Aktualne informacje zawsze na stronie Lambdy

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Jak słodko... :) Chociaż nie jestem pewien, czy kreowanie tego wizerunku idealnego geja jest słuszne. Bo zgodne z prawdą na pewno nie jest. Są tacy geje i są tacy, jak u Witkowskiego, jest Jacek Poniedziałek i są stare oblechy posuwające za kasę gimnazjalistów. A obydwie te grupy to przeciwległe marginesy - większość stanowi zwykła, szara, niewyróżniająca się masa.

Anonimowy pisze...

Tak, w istocie bajka. I długo nią pozostaje. Ale piękna. Na szczęście wiem jedno. Mam trzech braci, jeden z nich żeni się w lipcu. Wszyscy podeszli do rewelacji o moim gejostwie bardzo dojrzale i nie zawiodłem się na żadnym z nich.
I dzięki temu jednego mogę być pewien. Jeśli będą mieli w przyszłości dzieci, to może aż takich bajek opowiadać im nie zechcą, ale z pewnością nauczą ich zdrowego stosunku i pokażą normalność pary homoseksualnej na przykładzie wujka i jego partnera.

Unknown pisze...

Rynek książeczek dla dzieci o gejach i lesbijkach to w Polsce czarna magia, powyższa historyjka jest jedną z wielu... ja ciagle mam to samo pytanie - da radę w Polsce?