2008/07/13

Czy geje chcą mieć dzieci?

Oczywiście, że chcą!

Ale... wedle naszego rozeznania i kilku opracowań wcale nie jest to liczna grupa. Przeczytawszy to zdanie szczęśliwi zapewne będą przeciwnicy adopcji przez pary homoseksualne. Przyjęło się bowiem mówić, że dziecko dla dobrego rozwoju potrzebuje matki i ojca.

A pewnie, że potrzebuje matki zwłaszcza ojciec i potrzebuje ojca zwłaszcza matka. Kto, jak nie matka, zmieniałaby pieluchy i oporządzała trzódkę, a kto, jak nie ojciec, przynosiłby do domu kasę? System może się samouzasadniać i dobrem dziecka zasłaniać. Pięknie to było widać przy okazji rozmowy w ostatni piątek w Poranku TOK FM przy okazji dyskusji o wprowadzeniu urlopów tacierzyńskich. Zebrani w studiu - zdawałoby się całkiem rozsądni panowie - argumentowali mniej więcej, że "pewne rzeczy najlepiej zrobi kobieta", "to się ekonomicznie nie opłaca, bo mężczyzna zarabia więcej" i "administracyjnie nie zmusi się ojców do miłości". I jak to się ma do dobra dziecka?

Zanim społeczeństwo dobrnęło do ery industrializacji i wynalazło rodzinę nuklearną, którą co poniektórzy uważają za istniejącą od zawsze, model mama+tata nie był oczywisty. Ba, są rejony, gdzie ten model nie obowiązuje do dziś. Może są to odizolowane społeczności, a nie kontynenty, ale to nie zmienia faktu, że dorastają w nich "normalni" ludzie i wszystko kręci się dalej. Co mądrzejsze książki i opracowania z psychologii rozwojowej w języku angielskim mają zwyczaj pisać, kiedy piszą o opiece nad dzieckiem: "mother/father or other caring person", co oddaje esencję zagadnienia i sens dyskutowania na problemem czy do ukształtowania się osobowości niezbędna jest mama albo jedynie mama i tata, czy może "caring person".

Ale do rzeczy... miało być o tym czy geje chcą mieć dzieci. A to dla tego, że Wysokie Obcasy puściły fajny tekst o bezdzietnych z wyboru. Pozornie tekst nas niedotyczący, ale praktycznie owszem (pomijając fakt, że zawsze fajnie przeczytać o ludziach, którzy jakoś nie mieszczą sie w normie). Zdarzyło się bowiem, że ujawniając swoją orientację, słyszeliśmy "ojej, nie będziesz miał dzieci"... Oczywiście, gówno to prawda, bo nic łatwiejszego, niż sprawić sobie dziecko, ale właśnie kwestia CZY W OGÓLE BYŁABY TAKA CHĘĆ zostaje pominięta. Dlatego psychicznie blisko nam do bohaterów tekstu. Zwłaszcza Tomka, który jako że "jest w wieku 30+ i nie ma dzieci, więc pewnie jest gejem." Wprawdzie niektórzy są dość ostrzy w słowach, kiedy mówią na przykład, że się brzydzą zafajdanych i poplutych niemowląt, co nas różni, ale to ich prawo. Wspólne nam jest natomiast, że nie mieć dzieci jest całkiem fajnie! Fajnie, bo można się egoistycznie oddawać przyjemnościom ambitnego samorozwoju albo płytkiej konsumpcji-kiedy-tylko-zachcesz, albo temu i temu. I nie trzeba kombinować, planować, martwić się czy starać, żeby dzieciom było dobrze i wyrośli z nich ludzie. Kategoria "cudu obserwowania dorastania własnych pociech" jest zwyczajnie nieadekwatna, a zapewnienie sobie opieki na starość prymitywna... No więc, rozumiemy i potwierdzamy, że jak się nie ma i nie planuje dzieci, nie trzeba odczuwać pustki.

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

No a co sądzicie o tej przesadzonej tezie na koniec, że coming out bezdzietnej jest trudniejszy niż coming out geja? Bo ja mam swoje zdanie na temat tej martyrologii bezdzietnych... ;-) Ciekawe co ta pani powiedziałaby o bezdzietnym geju!? To dopiero esencja wykluczenia!

Anonimowy pisze...

funkcją człowieka jest rozmnażanie i przetrwanie gatunku...

KiK pisze...

@ Anonim:

Zdawało się by, że człek ma też, KORĘ MÓZGOWĄ, która powinna dawać możliwości formułowania złożonych wypowiedzi. A oprócz tego FUNKCJĄ (i skutkiem posiadania)owej kory jest również samoświadomość i wola, która umożliwia odejście od zachowań instynktownych (biologicznych)na niespotykaną u innych gatunków skalę.


@Maga:
Hmmmmmm, wiesz, nie wiem... I drugi tez nie wie. Może jej wypowiedź jest podyktowana faktem, że a opresyjną matkę, babkę ciotkę i sąsiadkę (i kogo tam jeszcze), które jej co niedziela przypominają, że "latka lecą, a ona osiemnastkę miała jakiś czas temu i powinna sobie - jak to się mówi - życie jakoś ułożyć.... A wszelkie argumenty jej są może jak grochem o ścianę i pomyślała, że gdyby powiedziała, że jest les, to chociaż wszyscy automatycznie przyjęli, że dzieci mieć nie może i dali jej spokój. Oczywiście można by jej uprzytomnić co by słyszała wtedy.... Generalnie widać, że daja jej się we znaki....

Anonimowy pisze...

"pomyślała, że gdyby powiedziała, że jest les, to chociaż wszyscy automatycznie przyjęli, że dzieci mieć nie może i dali jej spokój."

A to dowcip. ;-) Jakoś nie wierzę. Konserwatywne przekonania o Matce-Polce i konieczności rozrodu idą raczej w parze z homofobią...

KiK pisze...

@Maga:

No przecież w kolejnym zdaniu jest "Oczywiście można by jej uprzytomnić co by słyszała wtedy..." Moze nie wie i z jej punktu widzenia, jgorzej byc juz jej nie moze. Generalnie intencją jest taka, że z naszego punktu widzenia, nie ma sensu sie ścigać "komu bardziej źle".