Wróciliśmy z naszej krótkiej (jak na rozmiary Indii) podróży. Kraj piękny, chociaż dla nas - Europejczyków - czasem szokujący. Szokujący rozwarstwieniem między biednymi i bogatymi i szokujący rzucającą się w pierwszym rzędzie biedą... To co w Bombaju nazywa się slumsami, jest normalnym miastem w innych częściach kraju... Tam z kolei tuż obok owych slumsów wyrastają drapacze chmur i piękne apartamentowce. Wszystko to z poszanowaniem zasad urbanistyki, przy którym nawet Warszawa jest miastem pięknym i zaplanowanym ;-)

Delhi
Zazwyczaj jako port docelowy, jest pierwszym miejscem styku z indyjską specyfiką. Ale jest dopiero przedsmakiem do całej reszty. Samo miasto jest nudne jak flaki z olejem w kontekście rzeczy wartych zwiedzenia, ale arcyciekawe jako miejsce życia wielkomiejskich tubylców. Odkąd wynaleziono smog, Delijczycy chętnie z niego k
orzystają, chroniąc się przed słońcem. Dzięki niemu pogoda zdaje się być zawsze mglista, więc słońce nie pali zbyt mocno. Stare Delhi wygląda jak na zdjęciu obok. W centrum widać czasem minioną świetność z czasów Imperium. Za to w nocy można sie poczuć niczym w Las Vegas. Nowe Delhi jest mało interesujące ze swoimi osiedlami i betonowymi klockami.
Zazwyczaj jako port docelowy, jest pierwszym miejscem styku z indyjską specyfiką. Ale jest dopiero przedsmakiem do całej reszty. Samo miasto jest nudne jak flaki z olejem w kontekście rzeczy wartych zwiedzenia, ale arcyciekawe jako miejsce życia wielkomiejskich tubylców. Odkąd wynaleziono smog, Delijczycy chętnie z niego k


Teren sporny z Pakistanem, przez co niebezpieczny. Rzeczywiście co kilka metrów na ulicy stoi uzbrojony wojskowy. Zdarzały się porwania i dzieją się czasem groźne rzeczy (ponoć kiedy tam byliśmy w jednym miast regionu zginęło w obławie 7 osób). Tu jednak zaczynają się Himalaje, a czas spędzony w wiosce (Srinagar) zbudowanej na palach na jeziorze i nocowanie w pływającym hotelu, wizyta o świcie na pływającym targu warzywnym i głos imama przed switem niesiony po wodzie są bezcenne.
Radżastan

Półpus


W tym stanie znajduje się jeden z "must-see", czyli Taj Mahal w mieście Agra oraz Varanasi. Varanasi to święte miasto Hindusów. Woda Matka Gangi anuluje grzechy, a rozsypanie w niej prochów po kremacji uwalnia z cyklu r


Miasto luksusu, czyli miasto taksówek (dwie na trzy popsuły nam się w drodze). Jest najbardziej europejskim miastem w Indiach. Jest tak europejski, że aż szk

Na każdym kroku Indie potrafią zafundować dziwującemu się turyście niesamowite
widoczki i scenki... I na tym polega ich urok, co tu dużo mówić...

Transport miejski
Tym, którzy się skuszą na wyjazd nie radzimy nawet próbować pożyczać samochodu i nim kierować. Indyjskie zwyczaje drogowe wyglądają na "róbta co chceta". Drogi i ulice wspólnie dzielą: stragany, ogromne ilości rowerów, riksz rowerowych, riksz motorowych, taksówki, krowy i inne zwierzęta, piesi, żebracy i bezdomni. W mieście nie jeździ się nie więcej niż 30 km/h. Nie ma wypadku, przy tej prędkości da się zapobiec każdej kraksie. Klakson jest właściwie w ciągłym użyciu. Wszyscy trąbią na wszystkich. Trąbię więc jestem. Komunikacja miejska jest nie do odszyfrowania dla obcego. Poruszać się po mieście najlepiej się samochodem z wynajętym z kierowcą, taksówka albo rikszą. Nie są to koszty wygórowane.
Transpo

Na drogach i autostradach nie jeździ się szybciej niż 60 km/h. Bo drogą mogą iść krowy, ktoś może jechać pod prąd, prowadzić biznes, albo droga może się nagle zamieniać w polną. Przejechanie między trasy 250 kilometrów zajmuje około po

Każde średniej wielkości miasteczko w Indiach (od około półtora miliona mieszkańców wzwyż) ma lotnisko. Samoloty przejęły funkcję pociągów. Niektóre loty mają po trzy przystanki na trasie, gdzie pasażerowie wysiadają i wsiadają lub jadą dalej, a mimo to jest to najszybszy środek komunikacji ;-) I stosunkowo niedrogi. Podejrzewamy jednak, że to, co na drogach, ma swój odpowiednik w powietrzu. Samoloty nigdy nie przylatują i nie odlatują o czasie, więc nie należy planować na styk, ani tym bardziej przesiadać się.
Ludzie są generalni przyjaźni. Większość mówi po angielsku w stopniu umożliwiającym przynajmniej proste dogadanie się im z pomocą rąk. Zazwyczaj próbują trochę z

Bonus homoseksualny, który dedykujemy Joannie Najfeld.
Homoseksualizm jest w Indiach nielegalny, gdyż jest "wbrew naturze". Jest to prawo z czasów panowania Brytyjczyków, jednak chyba jest władzom całkiem na rękę.... Jakoś tak (nie) naturalnie jest w tym kraju zbyt mało dziewczynek [bo jakoś tak dziwnie umierały przy porodzie] i w takim Bombaju na niewiele ponad 700 kobiet przypada 1000 facetów, a kontakty miedzy płciami są dość utrudnione dzięki sile tradycji, więc - na wzór zakładów zamkniętych - faceci by się zajeździli... Niemniej, jednak - niczym w krajach arabskich - kwitnie nieco schizofreniczna przyjaźń męsko - męska, która jest powszechnie akceptowana i nie wzbudza na ulicach niesmaku, a która pewnej granicy przekroczyć pod groźbą kary nie może... Życie prawdziwie gejowskie kwitnie natomiast w krzakach z braku innych możliwości.
